Kiedy zbudziłem się rano, od razu coś poczułem. Synchroniczny ból w tyle
głowy... Wstałem i poszedłem na spacer. Jak na dość wczesną porę dnia,
na zewnątrz było dość dużo wilków. Wszyscy patrzyli na mnie, jak na
jakiegoś dziwaka. W milczeniu maszerowałem do lasu. Od kiedy zostałem
samcem beta, wszyscy są tacy ''inni'' dla mnie. Wcześniej kilka wilków
utrzymywała ze mną kontakt. Teraz tylko Glimmer i Blue Shine. Może
czasem Tempest i Amber. Inni mają mnie w du*ie. Glimmer mnie wybrała,
niech się z tym pomęczą... Ich wzrok przeszywał moje ciało. Nie miałem
na nic ochoty. Gdy gdzie kolwiek poszedłem, czułem się jak super
gwiazda. Zawsze ktoś mnie obserwował.
Gdy wróciłem z lasu... Znów. Jakiś wilk zbliżył się do mnie. Podniosłem głowę. Stała tam Blue Shine.
- Witam. - powiedziała.
- Hey... - mruknąłem cicho.
- Co się dzieje?
- Od kiedy zostałem betą... Wszyscy mnie prześladują... A przecież to ty miałaś nią zostać...
- Mi beta do życia nie potrzebna. Tempest i jego rodzina mi pomaga i wspiera. To wystarczy, naprawdę...
Wadera położyła swą łapę na mym barku.
- Będzie dobrze... - szepnęła. - Masz ochotę na spacer?
- Przed chwilą wróciłem z niego, ale mogę jeszcze raz iść.
Byliśmy obok jakiegoś jeziora. Nagle ktoś nas porwał. Próbowałem się
bronić... Na darmo. Blue prawie się wygrzebała z wora, ale coś ją
oślepiło.
Po jakimś czasie, staliśmy obok jakiejś twierdzy. Była ogromna i ponura.
Z worka wyciągnął nas wilk. Jakiś mutant... Potem zostaliśmy
zaprowadzeni do lochu. Tam po kilku godzinach zostaliśmy wyprowadzeni.
Zaprowadzili nas do sali tortur... Ustawili obok jakiejś kopuły ze
szkła. Nagle rozległ się głos:
- Kto do nas przyszedł...
Po chwili jakaś wadera została wepchnięta do ''szklanej pułapki''.
- To twoja matka, czyż nie? - zapytał dziwny głos.
Shine podeszła do szkła. Ucieszyła się.
- To moja siostra! Zaginęła, gdy miała mniej więcej rok! - zawołała wadera.
- Twoja siostra umrze...
- Ale... Jak to?!
Na ''arenę'' tortur weszli katownicy. Blue Shine się cofnęła. Nagle
jeden z trzech mutantów, zaczęli torturować jej siostrę. Moja
przyjaciółka zapłakała. Przytuliłem ją, a sam przyglądałem się
mordowaniu.
Po kilku chwilach, wadera dyszała niemiłosiernie.
- Jak twa siostra ma na imię? - szepnąłem.
- Mykeyla... - zapłakała jeszcze bardziej, wtulając się w moje futro.
- Spokojnie, nie umrze... Poszli sobie...
Nagle zaświeciły się czerwone oczy.
- Masz nauczkę za swe czyny! - krzyknął nieznajomy.
Potwory nas wyprowadziły. Potem w jakiś dziwny sposób przetelepotrowali nas do mojej jaskini.
- Co zrobiłaś? - zapytałem, gdy Blue ochłonęła.
- No właśnie nie wiem...
- Zostań tu. Jesteś zbyt roztrzepana. Jeszcze jakiś debil ciebie zaatakuje... Ja pójdę do Glammer.
Wyszedłem z jaskini i szybko pobiegłem do alfy. Z jej jaskini dochodziła kłótnia.
- Dlaczego go wybrałaś?! Na betę?! - ktoś krzyczał.
Przeczekałem to. Kiedy wszystko ucichło, wyczułem kroki. Gdy i one ucichły, wszedłem ostrożnie do domu alfy.
- Co się dzieje? - zapytałem łagodnie.
Glimmer zbliżyła się do mnie.
- Siadaj... - powiedziała.
Usiadłem. Ona na przeciw mnie.
- Członkowie watahy, są za tym, aby zdjąć ciebie ze stanowiska bety. Uważają, że nie zasługujesz na to stanowisko...
<Glimm?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.