wtorek, 30 lipca 2013

od Fleur

Wyszłam z naszej malutkiej i ciasnej rodzinnej groty. Słońce oświeciło moją twarz. Poszłam zapolować. Coś mi dziś nie szło. Zmęczona ganianiem za sarnami, zającami i dzikiem napiłam się wody z pobliskiego potoku.
- Ktoś ty ? - usłyszałam wredny (chyba tak to nazwać D: ) głos. Rozejrzałam się. Na drugiej stronie potoku , w lesie stał jakiś basior.
- Święty Mikołaj - mruknęłam. - Bo co ?
- Pstro - warknął i wyszedł odrobinę z lasu - To jest teren Watahy wilków ze w\schodu. Jeśli nie należysz...
W tej chwili mu przerwałam. Moja ciekawość nie wytrzymała :
- Zaprowadzisz mnie do alfy ?
- A po co ? - odparł. Ale gbur. Choć w tej naszej wredocie jesteśmy akurat podobni.
- Bo bym dołączyła - powiedziałam.
Poszedł w stronę lasu. Przeszłam potokiem za nim. Zaprowadził mnie do jakiejś jaskini. Siedziała tam fioletowa wilczyca.
- Hej , Toxic. A kogo ze sobą przyprowadziłeś ? - zapytała. Wydawała się sympatyczna.
- Nazywam się Fleur - powiedziałam - i chciałabym dołączyć do tej watahy.
- Glimmer. A więc mamy nowego członka - uśmiechnęła się.
- Eee...Czterech nowych członków. Czy moje rodzeństwo też mogłoby dołączyć ?
- Oczywiście ! A gdzie ono jest ? - zapytała Glimmer.
- Zostali w lesie , ale mogę się z nimi porozumieć przez telekinezę.
Wysłałam James'owi , Charliemu i Sophie wiadomość gdzie jestem i jak mają dojść. Rozmawiałyśmy z Glimm o watasze, gdy nagle wszedł James z Charlim i Sophie...

(James dokończy)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.