Basior
odprowadził mnie do jaskini. Jednak coś... Wiedziałam, że coś ma mi do
powiedzenia. Musi odpowiedzieć na pytanie... Jestem nieufna, ale w tym
przypadku, może odrobinę mu ufam...
-Tempest ! - zawołałam. - Czekaj! Basior już prawie nie dosłyszał, więc podbiegłam do niego. - Słuchaj. Zadałam pytanie i oczekuję odpowiedzi. Tobie ufam, ale innym nie. Jeśli nie uzyskam odpowiedzi, stracę ufność, a przyjaźń...? Może się zburzyć, lub zdziałać coś więcej... - mówiłam jak najęta. Tempest począł rozglądać się we wszystkie strony. - Yyyy... Ja... - jąkał się. Gdy tak się rozglądał wzięłam jego szczękę w łapę i skierowałam na moją twarz. - Mów do jasnej cholery, chcę wiedzieć... - powiedziałam podnosząc ton. - Okey, powiem ci. Ale muszę przespać się z tą myślą... - Do jutra... Każdy poszedł w swoją stronę. Rankiem wstałam z łoża i od razu wyszłam przez jaskinię. Było kilka wilków, w tym Tempest. Krzątał się na środku. Podeszłam do niego i powiedziałam bez przywitania: - Zdecydował się...? - Tak. - Na co czekasz? Dawaj. To... znaczyło coś więcej, czy to tylko romans na jedną noc? <Tempest?> |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.