- Wiesz najbardziej Łąka Zakochanych, ale nie tak bardzo jak taka jedna... - Łąka? - zapytała - Nie... ma puszysty, fioletowy ogon, piękne oczy i jest bardzo miła - powiedziałem patrząc w oczy Glim. Wadera zarumieniła się. - Jesteś może głodna? - zapytałem - No, jak wilk - po tych słowach zaczęliśmy się śmiać w niebogłosy. Poszliśmy w stronę jednej z polan ~ Na polanie ~ Zauważyłem stado jeleni - Glim ty tu zostań ja dla ciebie upoluje tego największego jelenia - Nie idę z tobą - Glim zostań, chce, żebyś odpoczęła - No dobra - powiedziała z uśmiechem. Ruszyłem przed siebie. Czołgałem się po ziemi powoli obsuwając łapy bez szmeru. Stado nawet mnie nie zauważyło. Zaszedłem od tyłu wielkiego jelenia i skoczyłem. Wtopiłem moje wielkie i białe jak śnieg kły w plecy zwierzęcia. Następnie przeskoczyłem na przód i wgryzłem mu się w krtań. Zwierze padło natychmiast. Zostawiłem je i dogoniłem resztę stada. Dorwałem się do łani z młodym i zagryzłem je. Następnie wszystko zaciągnąłem do Glim - Smacznego - powiedziałem - Dziękuję i wzajemnie - odparła i zaczęliśmy jeść. Przy tym też dużo rozmawialiśmy i jeszcze lepiej poznałem Glim. Jej fantastyczna osobowość i piękny wygląd przy lepszym poznaniu jej wydawało się jeszcze wspanialsze. < Glimmer i co było dalej? > |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.