- Z wielką chęcią - odparłam
- Spotkajmy się jutro punkt dziesiąta nad jeziorem - zaproponował
- Nie lubię wody... - skrzywiłam pyszczek w grymasie
- No proooszę - błagał
- No dobra - zgodziłam się litościwie
- To pa! - odparł i nie czekając na moje pożegnanie poszedł
~~Następnego dnia~~
- Uważaj żebyś się nie utopił! - zawołałam do Assuvy, gdy ten skakał ze skarpy do wody.
- Na pewno nic mi się nie stanie! - odparł.
- Chodźmy już, zimno mi - powiedziałam
- Dobra - wyszedł z wody - pójdziemy do mojej jaskini
~~W jaskini Assuvy~~~
Śmialiśmy się i wygłupialiśmy, dużo rozmawialiśmy. Świetnie poznałam
Assuvę, okazał się naprawdę świetnym basiorem. Przyznaję, że mi się
nawet spodoba. Ale nie mam u niego szans... nie ja.
- O matko, jak późno! - wykrzyknęłam nagle patrząc na zegarek, który wskazywał dwadzieścia po dwunastej. Zapadła całkowita noc.
- Jak ja teraz wrócę do domu? - powiedziałam zrozpaczona.
- Wiesz co, Seber, nie przejmujmy się tym, chodźmy na skale pooglądać
księżyc. - zaproponował z uśmiechem podnosząc mnie na duchu - zawsze
możesz przenocować u mnie
~~Na skale~~
- Piękny księżyc - szepnął Assuva
- Assuva... zawyjemy razem do księżyca? - spytałam nieśmiało
<Assuva^^?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.