Kolejna piękna noc nadeszła. Jako strażniczka księżyca musiałam zobaczyć
czy idzie w dobrą stronę. Trochę szedł za bardzo w prawo ale zaraz się
tym zajęłam. Musiałam jeszcze pozbierać zioła. Taka praca cóż poradzić.
Dzień zapowiadał się piękny. Wyszłam na mały spacer. Unikam innych
wilków ponieważ......ech. Sama nie umiem odpowiedzieć czemu. Wader mniej
niż basiorów. Boję się że znowu się zakocham i jeszcze raz przeżyję
szok spowodowany zabiciem ukochanego. Idąc nad wodospad zobaczyłam
Assuva i Seber. Szli blisko siebie. ,,Ach ci zakochani. Ja niestety już
tego uczucia nie poznam" pomyślałam. Napotkałam Shayden. Pogadałam z
nią chwilę. Mimo iż jestem nieśmiała ona mnie przekonuje i wiem że mogę
jej wiele powiedzieć. Zaprosiłam ją do swojej jaskini. I tak zleciała
godzinka. Wyszłyśmy z jaskini na mały spacerek. Szłam tyłem i z nią
rozmawiałam. Nagle chciałam się odwrócić a Shayden warknęła:
- Uważaj na....
Nie zdążyła dokończyć a mój nos zetknął się z nosem Cesare. Przez ułamek
sekundy byłam oszołomiona a potem odskoczyłam. Myślałam że spalę się ze
wstydu. Zamiast uciec w popłochu (jak ja to zazwyczaj robię) stałam i
się gapiłam na basiora. W końcu się odezwałam.
- Przepraszam.......
-..... Em...Spoko. Nie szkodzi. Każdemu się zdarza. Ja też nie uważałem. Jestem Cesare. A ty?- Spytał.
- Ja jestem......Marianż. Ale mów Mari jak chcesz.
- Dobrze Mari. Możę spotkamy się nad Srebrzystym potokiem jutro o 13?- Spytał Cesare.
- No czy ja wiem.......
- Mari z radością się z tobą spotka.- Dokończyła za mnie Shayden
- Super to do zobaczenia.- Odparł basior.
Nastała chwila ciszy.
-..... DLACZEGO DOKOŃCZYŁAŚ ZA MNIE?!- Wrzasnęłam.
- Ponieważ jesteś takim trochę dzikusem. Musisz poznać inne wilki.- Odparła ze spokojem Shayde. -Nie bój się, będę blisko.
- No dobra. Ale więcej tak nie rób.
Kolejnego dnia przyszedł po mnie Cesare.
- To co idziemy?
- Tak.- Odparłam.
<< Cesare? :3>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.