Obudziłem się wcześnie rano. Była chyba
godzina 05.00 nad ranem. Spojrzałem się na Glimmer i widziałem jaka jest
piękna. Poszedłem na polowanie.
~ Na polanie ~ Wypatrzyłem stado saren. Obserwowałem je jakiś czas. Zauważyłem, że stado idzie do przodu. Z tyłu została tylko duża łania z młodym. Zaczaiłem się i zaatakowałem. Wbiłem kły w krtań dorosłej sarny, lecz nie padła. Ruszyła przed siebie, a ja zacząłem ją gonić. Skoczyłem i wbiłem kły i pazury w plecy. Łania padła z bulu. Gdy już chciała wstać znów ugryzłem ją w krtań. Tym razem trzymałem tak długo, puki jej ciało nie przestało drgać. Gdy już była martwa ruszyłem w stronę małej sarny. Była nieopodal miejsca zabicia łani. Skoczyłem i jednym ciosem padła. Następnie ją dobiłem. Zatargałem je w stronę jaskini. ~ W jaskini ~ Położyłem padlinę w kącie. Glimm jeszcze spała. Ustawiłem kamień na środku. Obok postawiłem mały kamień, a naprzeciw jego drugi. Tak był stolik i 2 miejsca. Okryłem "stół" obrósem. Na mniejszych kamieniach położyłem miękkie poduszki. W wazon wsadziłem różę i położyłem ją na "stoliku". Padliny przyrządziłem. Po wszystkim przygotowałem się i obudziłem Glimmer - Kochanie obudź się - powiedziałem, gdy Glimm się obudziła - O cześć skarbie - odparła i pocałowała mnie w policzek - Zrobiłem śniadanie - Ooo, dziękuję jesteś kochany Glimm wstała, przygotowała się i zaczęliśmy jeść - Glimmer - Tak? - Mam małe pytanie - Jakie? Pamiętaj, że mi możesz powiedzieć wszystko - Wiem, czy chciałabyś może mieć ze mną szczeniaki? < Glimm? > |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.