Leżałam w jakiejś jaskini. Nie
wiedziałam, czy ta jaskinia jest zamieszkana, czy może nie... Mało mnie
to obchodziło. Na zewnątrz szalała ulewa. Nudziło mi się, więc poszłam w
głąb 'domu'. Nagle ujrzałam jakieś zielone oczy... Patrzyły się na
mnie. Jednak chyba ktoś tam mieszkał... Zawarczałam i przybrałam postawę
bojową. Zaatakowałam...
Po dłuższej walce, zraniłam przeciwnika. Wycofał się. Za pomocą mojego 'amuletu' (kaganek, który otrzymałam od babci) oświetliłam ofiarę. Okazało się, że to czarny basior. Leżał zakrywając sobie łapą bark. - Bardzo boli? - zapytałam - T - Tak... - mruknął Użyłam magii. Trochę się na niej znam. Wyczarowałam bandaż. Owinęłam mu bark. - Lepiej? - zapytałam. - O wiele... Jestem Tempest. - Blue Shine. Wybaczysz za to? <Temest?> |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.