-A nic lekkie stłuczenie stawu skokowego ,Shadow powiedziała że to nic poważnego al....
Basior nie dał mi dokończyć nawet słowa więcej...
-Nic poważnego ,nic poważnego .
Basior wzioł mnie '' na barana '' ....
-Mack ,co robisz .Ejjj ,co ty wyprawiasz ? - śmiałam i krzyczałam w niebo głosy .
-Yyyy...Co nie widać troszczę się o moja słodzinkę .
-Mack...-uśmiechnełam się do basiora -puść mnie .
-Yyyyy...Uuuuu...Nie.
-No....Mack....
-Kochanie nie puszczę cie bo jeszcze ci się znowu coś stanie i co bedze...
-Nic mi się nie stanie.
Basior mnie puścił i uśmiechnął się .
-Pamiętaj tej nocy były przymrozki i jest ślisko .
Dooooooooobrzeeee.....-jak na ironie losu poślizgnełam się na pierwszej kałuży .
''ŁOP''
-A nie.....
-Mack nie mów tych trzech słów...
Basior chwycił mnie i znowu wzioł mnie ''na barana''.
-Kocham cie....
Pocałowałam namiętnie basiora i Mack nie zauważył kałuży ,która była przed nami .Oboje upadliśmy i zaczęliśmy się śmiać .
<Mack ,słodzinko ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.