Gdy tak stałam nad martwym Szorukiem, a obok leżał nieprzytomny Shoku,
do pomieszczenia weszła grupa szpiegów i syn Szoruka – Alkaido. Najpierw
wytrzeszczył oczy a potem rzucił się na mnie. Upadłam a on stanął nade
mną. Moje biodro tak mnie zabolało, że aż zawyłam z bólu.
- Ty s*ko! Zabiłaś mi ojca! Pożałujesz tego! – krzyknął, uderzył mnie w
twarz. Odkrył mój słaby punkt – ugodził mnie w moją ranę. Ja znowu
zawyłam z bólu. Pociemniało mi w oczach i zrobiło mi się słabo. Jednak
usłyszałam szept Alkaida – teraz nie ma już dla ciebie ratunku –i
pochylił się nade mną, jakby chciał mnie ugryźć w szyję. Ja szybko się
otrząsnęłam i splunęłam mu w twarz.
- Ty dzi*ko! – wrzasnął, ale się opanował – oszczędzę ci życie… Panowie,
zabierzcie tą s*kę do lochów! – nakazał szpiegom od niechcenia, jakby z
obrzydzeniem na twarzy.
- Tak jest panie! – powiedzieli chórem i zaczęli się do mnie dobierać.
Związali mi łapy, chociaż próbowałam się wyrywać, co sprawiało mi
straszny ból.
- Panie? – powiedziałam ze zdziwieniem i ironią. Związana i
obezwładniona leżałam na posadzce i czekałam na to, co zrobi ze mną
Alkaido.
- Tak, teraz JA przejąłem władzę nad tym królestwem, wojskiem i
wszystkim co tu jest. Jestem prawowitym władcą, odziedziczyłem wszystko
po moim ojcu – uśmiechnął się władczo
- Widzę, że debilizm i zło też odziedziczyłeś po tym swoim tatuśku – dogryzłam mu
- Wychowywaliśmy się razem, a ty teraz chcesz mnie zabić? Sam dobrze
wiesz, Szoruk oszukiwał też ciebie – powiedziałam. Chciałam mu to
wytłumaczyć.
- Oh, Naravi, Naravi. Jakaś ty naiwna – zaśmiał się szyderczo – ja w to
byłem wpakowany tylko po to, żebyś ty uwierzyła w te brednie co mój
ojciec ci opowiadał. Wciskał ci takie kity, a ty w to wierzyłaś.
- Ty zdrajco, świnio, debilu. Ufałam ci … - warknęłam
- Mam to głęboko w dup*e – powiedział – weźcie ją stąd, bo mnie
denerwuje. A i załóżcie jej knebel. Nie dawajcie jej żarcia i wody przez
trzy dni - powiedział od niechcenia i uśmiechnął się mściwie - Może się
uspokoi i poprosi o moją łaskę.
Strażnicy wzięli mnie na plecy i zaczęli nieść przez korytarz. Na
ucieczkę nie ma mowy. Jestem nie sprawna, nie mogę sama chodzić, to co
dopiero uciekać przed strażami Alkaida. Nagle obok nas przeszła Alla.
Zauważyła mnie od razu i zawróciła.
- Ekhm… przepraszam panowie! – powiedziała do strażników. Ci od razu się zatrzymali.
- Tak? – powiedział jakiś bucowaty strażnik. Alla wykorzystała okazję, i
oszołomiła wszystkich strażników zaklęciem. Wzięła mnie szybko na plecy
i zaczęła uciekać. Ci jednak szybko się otrząsnęli i zaczęli gonić nas,
zbliżali się co raz bardziej. Alla dyszała ze zmęczenia, ale dalej
biegła. Teraz przypomniałam sobie o Shoku i zaczęłam płakać. Co oni z
nim zrobią? Nagle upadłam. Nie wiem co się stało. Słyszałam dramatyczne
krzyki strażników, a potem Alli. Co raz cichsze… aż odpłynęłam.
Obudziłam się, głowa pękała mi z bólu. Obok mnie, zauważyłam rozmazaną
Allę. To co widziałam co raz bardziej robiło się ostre. W końcu
dojrzałam i zobaczyłam, że wadera jest trochę poobijana.
- Co się stało? – spytałam
- Miałam małą bitwę ze strażnikami. – odparła cicho
- Opowiedz mi o tym – poprosiłam
- Dobrze. Spadłaś mi z pleców, ponieważ potknęłam się o linę, którą
rzucili mi strażnicy. Spadłaś, a oni mnie dogonili. Chwilę się z nimi
biłam. Potem im cudem uciekłam i pobiegłam do Shoku. Przeteleportowałam
Shoku do waszej watahy, przesyłając Shadow wiadomość, aby zajęła się
nim. Potem oni znowu mnie dorwali i razem z tobą wsadzili mnie do lochów
– skończyła
- Czyli Shoku jest bezpieczny? – spytałam szczęśliwa
- Tak – odparła z uśmiechem, a ja przytuliłam waderę.
<Shoku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.