Głupek. Nie miałam wyboru. Wszystko tylko nie śmierć Shoku.
- Ja.... wszystko. Tylko nie zabijaj Shoku. - powiedziałam przez łzy.
Shoku wytrzeszczył oczy i nic nie powiedział. Szoruk pociągnął mnie za
łapę, zdążyłam tylko szepnąć do Shoku "Dla ciebie..." i Szoruk zabrał
mnie do ciemnej komnaty. Straciłam Shoku z oczu. Oby ci dwaj debile go
nie zabili. Byłam załamana, chciałam umrzeć.
- Od dzisiaj mieszkasz tu, ślicznotko - powiedział Szoruk i wepchnął mnie do pomieszczenia, które wyglądało tak:
Zmierzyłam je wzrokiem. Nie jest źle. Ale sama myśl, że mam resztę życia spędzić z Szorukiem przerażała mnie.
- Bądź grzeczna, przyjdę do ciebie wieczorem - powiedział zalotnie i
wyszedł. Zamknął dwie kłódki (z tego co usłyszałam) i poszedł.
"Przyjdę do ciebie wieczorem" - co to miało znaczyć? Oblałam się zimnym potem... nie, nie odważy się....
Minęło popołudnie, potem zasnęłam. Nie wiem ile spałam.
Obudziłam się dość wcześnie rano. Przez malusieńkie okno do pokoju
wpadały promienie porannego słońca. Nie myślałam o tym gdzie jestem.
Smacznie obróciłam się na drugi bok i otworzyłam oczy... a tu...
przerażenie. Obok mnie leżał <muzyka budująca napięcie> Szoruk!!!
Odruchowo, nawet nie myśląc o konsekwencjach dałam mu w twarz.
- Ty świnio! - krzyknęłam i rzuciłam się do drzwi. Próbowałam otworzyć drzwi, ale nie mogłam. Szoruk już szedł w moją stronę.
- Nie uciekniesz, kochanie - szepnął mi do ucha kiedy był już obok mnie.
Odepchnęłam go i jednocześnie siłą woli otworzyłam drzwi. Rzuciłam się
pędem przez korytarz. W pogoń za mną ruszyli strażnicy i sam Szoruk.
Nagle w jednej celi, za kratami zauważyłam Shoku. Całego poranionego.
Podbiegłam i zaczęłam go wołać przez łzy. Ocknął sie i zaczął się
czołgać do kraty.
- Co ci się stało? - powiedziałam płacząc i pocierając swój nos o jego.
Usłyszałam dźwięki biegnących łap. Złapali mnie od tyłu.
- ZOSTAWCIE SHOKU! - darłam się przez łzy. Zaczęli mnie ciągnąć w stronę "mojej" komnaty.
- ZOSTAWCIE MNIE! - próbowałam się oswobodzić. Nagle poczułam mocny ból w
biodrze. Sztylet. Jakby krew odpłynęła mi z mózgu i poczułam się słabo.
Ból zaćmił wszystkie moje myśli.
- Ty debilu! - usłyszałam wrzask Shoruka, uderzenie a potem skomlenie wilka.
Opadłam na posadzkę. Wokół mnie widziałam zamazane plamy, które coraz
bardziej bladły i znikały. Poczułam, że ciągną mnie po ziemi.
- Naravi - usłyszałam tęskny i smutny szept Shoku, a potem... odpłynełam.
CDN
|
|
|
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.