Hasałem sobie beztrosko po watasze. Poznałem Marianż i jej małą
córeczkę Sakurę. Słodziutkie maleństwo :3. Więc hasając po polu nie
zobaczyłem spadku z górki do lasu. I tak potknąłem się i runąłem w
mroczny las. Na górę nie mogłem wejść więc pozostało mi iść dalej.
Zagłębiając się w las zobaczyłem niebieskie płomyki. Były małe i latały w
miejscu. Jak by mnie wołały. Podszedłem do jednego i on zniknął a za
nim pojawiło się ich więcej! Poszedłem za nimi i wylądowałem na polanie.
Ale one prowadziły mnie dalej. Najpierw przez polanę, potem przez las i
koło wodospadu alf, potem nad jeziorko. I nagle znikły. Ku moim oczom
ukazała się piękna wadera. Była biała z niebieskim szalikiem. To była
Aria.
<< Aria?>>
|
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.