niedziela, 8 września 2013

Od Color Lifa do Arii

Hasałem sobie beztrosko po watasze. Poznałem Marianż i jej małą córeczkę Sakurę. Słodziutkie maleństwo :3. Więc hasając po polu nie zobaczyłem spadku z górki do lasu. I tak potknąłem się i runąłem w mroczny las. Na górę nie mogłem wejść więc pozostało mi iść dalej. Zagłębiając się w las zobaczyłem niebieskie płomyki. Były małe i latały w miejscu. Jak by mnie wołały. Podszedłem do jednego i on zniknął a za nim pojawiło się ich więcej! Poszedłem za nimi i wylądowałem na polanie. Ale one prowadziły mnie dalej. Najpierw przez polanę, potem przez las i koło wodospadu alf, potem nad jeziorko. I nagle znikły. Ku moim oczom ukazała się piękna wadera. Była biała z niebieskim szalikiem. To była Aria.



<< Aria?>>



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.